Rumunia – Bułgaria – Grecja. Część 2 – Bułgaria

Część pierwsza relacji:
https://travelauts.wordpress.com/2015/07/09/ro-bg-gr1/

Dzień 7 – Bułgaria: Bełogradczik.

Granicę rumuńsko-bułgarską przekraczamy w Widyniu, korzystając z niedawno otwartego mostu, za przejazd którym trzeba niestety trochę zapłacić. Pierwszy kontakt z Bułgarią nie jest bardzo zachęcający – wprawdzie drogi są na ogół dobre, ale nigdzie nie daje się kupić obowiązkowych winiet. Wiele tutejszych samochodów jest w opłakanym stanie, a kiedyś ładne domy są zaniedbane i generalnie na tle pięknych krajobrazów widać, że ta część Unii Europejskiej odstaje finansowo od berlińskiej centrali znacznie bardziej niż Polska.

Dojeżdżamy do Bełogradczika, który wygląda trochę jakby ktoś zakonserwował schyłkowy PRL i poczekał do roku pańskiego 2014. Na stacji benzynowej udaje nam się kupić winietę. Rozbijamy namiot na kempingu, który jak na okolicę nie jest szczególnie tani i który lepsze czasy ma za sobą (stare domki letniskowe, mocno zużyty plac zabaw, raczej symboliczne toalety i prysznice), ale na jednorazowy nocleg wystarcza. Wjazd na kemping dość trudno znaleźć, bowiem jest to stroma dróżka odchodząca od asfaltowej ulicy trochę na obrzeżach miasta. Jak się okazuje, nie jesteśmy jego jedynymi mieszkańcami, bo oprócz nas nocuje tu także francuska rodzina z małymi dziećmi, dręczącymi miejscowego, małego kotka (przemawiając do niego per „mis-mis!”).

Słońce jest jeszcze wysoko, więc wybieramy się oglądać skałki, z których słynie to miasteczko, jak również ulokowane pomiędzy nimi fortyfikacje. Co by nie powiedzieć, jest malowniczo. Skałki występują na ogromnej powierzchni wokół miasta, z fortecy na górze w środku miasta jest świetny widok na okoliczne wzgórza oraz zabudowania w dole. Niektóre skały są na tyle duże, że rosną na nich nieduże drzewa, co przy ogólnym dużym zalesieniu okolicy daje wrażenie bytności w jakimś bardziej skalistym regionie lasów tropikalnych w Ameryce Południowej.

Same fortyfikacje sprawiają wrażenie, jakby wybudowano jest razem ze skałkami – wpasowują się idealnie w krajobraz. W tej okolicy oprócz turystów napotykamy także jaszczurki i rozsądnej wielkości żółwie.

Dzień 8 – Kemping w Saparewej Banji (Riła).

O poranku ruszamy do kolejnego punktu przystankowego: w Saparewa Banja. Po drodze mijamy Sofię, która niestety wygląda wyjątkowo ohydnie, przynajmniej na obrzeżach. Pełno tu brzydkich zabudowań, obwodnica miasta jest wąska, zatłoczona i miejscami rozkopana. Z drugiej strony, kotlina w której znajduje się Sofia, a nad którą góruje masyw Witosza, z większej odległości jest bardzo efektowna – zatrzymujemy się by zrobić zdjęcia jeszcze na długo przed osiągnięciem miasta, gdy zjeżdżamy na dno kotliny.

Kemping w Saparewej Banji okazuje się bardzo przystępny cenowo, dobrze wyposażony i bardzo sympatyczny. Samo miasteczko jest słynne między innymi z aktywnego gejzeru, jedynego na Bałkanach. Rzeczywiście, woda i para kipią z ziemi, a wokół unosi się smród siarkowodoru. Poza tym dla nas nie ma tu w zasadzie nic ciekawego, może poza dorodnymi mirabelkami i nieodległą Riłą, do której jednak nie mamy czasu się wybrać na tym wyjeździe.

Dzień 9 – Docieramy do Melnika.

Naszym następnym celem przed przekroczeniem granicy Bułgarsko-Greckiej jest Melnik. Bardzo małe i bardzo ładne miasteczko, słynące z wina i niezwykłych piaskowcowych formacji skalnych. Dojeżdżając tutaj zatrzymujemy się przy drodze, bo widoki są niczego sobie. W Melniku mamy zarezerwowany bardzo przystępny cenowo pokój (w relatywnie odległym pobliżu jest też dość niezwykły kemping) na jedną noc i plany na obejście piaskowców.

W Melniku można kupić wiele różnych rodzajów win, ale opłacalność tego biznesu jest dyskusyjna. Podobnie jak tokajskie wina w Tokaju są istotnie droższe niż w węgierskim Tesco, miejscowe wina są tu droższe, niż w bułgarskich supermarketach, chociaż asortyment jest większy i można też tego i owego popróbować (którą to okoliczność sprzedawcy chętnie wykorzystują – chyba w nadziei, że „uradowany” w wyniku degustacji klient chętniej zakupi więcej niż planował).

W mieście jest też sporo mniej lub bardziej zrujnowanych zabytków, w tym takie nieomal z początku ubiegłego tysiąclecia. Niestety, najwyraźniej bułgarski budżet nie pozwala na ich konserwację. W jednym miejscu natknęliśmy się na zardzewiałą tabliczkę informującą o planowanym zakończeniu (wspieranych przez fundusze UE) napraw… wskazującą na termin o ładnych kilka lat poprzedzający datę naszej bytności w Melniku. Oczywiście po naprawach śladu nie ma :) .

Wiodąca z grubsza do Monasteru Różańskiego trasa przez piaskowce nie jest oczywiście wycieńczającą wysokogórską wycieczką, ale z pewnością obfituje we wrażenia. „Piramidy” są bardzo efektowne i przez długi czas górują nad turystą. Czasami trzeba przejść przez jakieś wąskie skalne przejście, czasami przedrzeć się przez krzaki. Na końcu czeka na nas dość długa i stroma wspinaczka, która w panującym na niedużej wysokości upale nie należy do najprzyjemniejszych, ale widoki z góry wynagradzają trud wejścia. Ostatni odcinek trasy doprowadza nas do monasteru. Obejrzawszy jego wstydliwe wdzięki (nie wolno robić zdjęć), udajemy się w drogę powrotną na około, to znaczy asfaltową drogą okrążającą „piramidy”. Nogi trochę wchodzą nam… no, trochę nas bolą, więc z radością akceptujemy w połowie drogi propozycję podwiezienia ciężarówką, którą jedzie dwóch Bułgarów, z którymi ucinamy sobie niezbyt treściwą, ale w miarę skuteczną rozmowę na dwa obce języki ;) .

Z Melnika wywozimy ostatecznie trochę ładnych widoków, butelkę wina oraz… doskonałe wrażenia kulinarne. Dwa razy stołujemy się (na obiadokolację oraz, będąc pod wrażeniem obiadokolacji, na śniadanie dnia następnego) w jednej z knajp na rynku, w której ceny są obłędnie niskie, a jedzenie obłędnie smaczne. Szczególnie miłe jest to, że rzeczone jedzenie to nie „dewolaj z frytkami”, tylko tradycyjne bułgarskie smakołyki.

Część trzecia relacji:
https://travelauts.wordpress.com/2015/07/11/ro-bg-gr3/

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s